Wybory parlamentarne już za nami, a mimo to gorący okres w polityce i
gospodarce trwa nadal. Za kilka dni zostanie powołany nowy koalicyjny Rząd RP. Analizując te zmiany, zwłaszcza w sektorze gospodarki, natknąłem się na niepokojące, moim zdaniem, zjawisko.
Slogan trzech milionów mieszkań powraca na sztandary na przedwyborczym finiszu. Pomijając fakt, że nie ma praktycznie na świecie kraju, gdzie to państwo budowałoby powszechnie mieszkania dla swoich obywateli, sama idea wydaje się jak najbardziej słuszna.
W czasie przedwyborczej gorączki jak bumerang powraca kwestia polityki mieszkaniowej realizowanej przez obecny rząd. Opozycja nie pozwala łatwo zapomnieć słynnego hasła o trzech milionów mieszkań dla Polaków, promowanego przez PIS w poprzedniej kampanii.
Polski rynek funduszy inwestujących w nieruchomości, w porównaniu do rynku europejskiego, jeszcze raczkuje. Takie wnioski można wyciągnąć, porównując chociażby długość okresu, od którego tego rodzaju fundusze działają na rozwiniętych rynkach europejskich i na rynku polskim
Analizując wpływ kryzysu na rynku kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych na sytuację w Polsce, warto zastanowić się nad jego przyczynami. Pozwoli to przewidzieć i być może zapobiec podobnemu rozwojowi sytuacji na rynku polskim.
Moda na ciekawe lokalizacje na rynku nieruchomości zmienia się bardzo szybko. Wykreowanie zainteresowania rynku taką „modną” i „niechcianą” lokalizacją nie jest trudne. Wystarczy przygotować opasły raport o rynku nieruchomości, zaprezentować go szumnie w mediach, i bez skrupułów „wciskać kit”. Nakręcona w ten sposób koniunktura bardzo pomaga pozbyć się kiepskich nieruchomości czy inwestycji.
Krajowa Rada Notarialna – ustawowy reprezentant polskiego notariatu – od wielu miesięcy próbowała zrozumieć motywy, którymi kierował się Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro tworząc kolejne projekty obniżenia taksy.
Ostatnie zjawiska polityczne prowadzą szybkimi krokami do powstania nowego lub też kolejnego rządu. Polski rynek nieruchomości, wraz ze swymi masowymi uczestnikami, wpadnie w objęcia nowych ekip poselskich, rządowych i urzędniczych. Tak się jednak składa, że uczestnikom rynku nieruchomości obojętne jest, czy rozsądne decyzje są autorstwa głęboko wierzącego katolika, czy też osoby, która do księdza-dyrektora odnosi się z dystansem. Istotne i pożądane jest jedynie to, by decyzje były rozsądne. Ważne jest po prostu, by tu w Polsce żyło się nam lepiej, łatwiej i taniej.
31 lipca weszła w życie znowelizowana ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych. Umożliwia ona przekształcanie mieszkań lokatorskich w spółdzielcze-własnościowe lub hipoteczne za nominalną wartość pozostałego do spłaty kredytu. W większości przypadków będą to kwoty rzędu kilkuset złotych. Czy taka zmiana zasady wykupu mieszkań na własność spowoduje gwałtowne zachwianie rynku?
Przy galopujących cenach mieszkań, szczególnie na rynku pierwotnym, należy się dobrze zastanowić, czy chcemy podążać za zachciankami deweloperów stale podnoszących ceny, dzielnie wspieranych przez bankowców oferujących tzw. tanie kredyty hipoteczne oraz producentów materiałów budowlanych, którzy też czują, że bezkarnie mogą windować ceny. Podjęcie tak ważnej życiowej decyzji o nabyciu mieszkania wymaga rozwagi.