Rynek wtórny
Rynek pierwotny
Rynek komercyjny
Projekty domów
Rodzaj nieruchomości
Rodzaj transakcji
Powierzchnia (m2)
Cena
Pokoje
Miejscowość lub region
Dzielnice i ulice
Okolice
MÓJ KRN


szukaj po słowie:

w dziale:



   

Giszowiec. Historia śląskiego miasta-ogrodu

Ameryka po śląsku

Historia Giszowca rozpoczyna się ponad 100 lat temu. Był to czas rozkwitu przemysłu górniczo-hutniczego, w którym zatrudnionych było coraz to więcej osób. Pracodawcy wiedzieli, że aby zadbać o efektywność pracowników, muszą stworzyć im miejsce do życia. Ale nie takie, w którym będą mieszkali sami – groziło to, chociażby skłonnością do wpadania w nałogi. Potrzebne było dobrze przemyślane osiedle zarówno dla pracowników, jak i dla ich rodzin.

Tym sposobem, w 1905 roku, dwaj niemieccy architekci – Emil i Jerzy Zillmannowie – otrzymali zlecenie zaprojektowania osiedla robotniczego, głównie dla górników z kopalni „Wieczorek” (wówczas „Giesche”). Lasy gminy Janów, niegdyś stanowiące obszar Puszczy Śląskiej, były idealnym terenem pod budowę miasta-ogrodu. Wzorem dla powstającej zabudowy stała się typowa śląska wieś, a więc domy mogące pomieścić od dwóch do czterech rodzin. Prace budowlane osiedla liczącego ponad 320 domów mieszkalnych i kilkadziesiąt budynków o innym charakterze rozpoczęły się w 1907 roku i trwały niecałe trzy lata.

Tempo budowy od podstaw nowego osiedla, w którym w okresie letnim pracowało codziennie ponad dwa tysiące robotników, wykorzystując niezliczone ilości materiałów budowlanych dostarczanych na budowę furmankami, samochodami ciężarowymi i pociągami towarowymi, przypomina żywiołowe powstawanie niektórych miast w Ameryce Północnej – wskazywał w ówczesnym okresie profesor Reuffurth, wykładowca Królewskiej Szkoły Rzemiosł Budowlanych w Katowicach.

A skąd nazwa Giszowiec? Od nazwiska Georga von Gieschego – pioniera górniczo-hutniczego przemysłu w rejonie Śląska. Jego postać chciał w ten sposób upamiętnić działający w Katowicach koncern Spadkobierców Gieschego. Nazwę Gieschewald (dzisiaj – Giszowiec) zmieniono dopiero w 1922 roku, w wyniku procesu polonizacji.


Samowystarczalne miasto-ogród

Osiedle składało się z różnej wielkości i jakości domów o metrażu od 50 do 70 mkw. Ich mieszkańcy mieli do dyspozycji sień, dwa pokoje, kuchnię, piwnicę, strych, zewnętrzną ubikację (tzw. wygódkę), oborę i ogród. Już po samym wyglądzie budynku można było stwierdzić, czy zamieszkujące w nim osoby piastują jakieś ważne stanowiska – lekarza, nauczyciela, urzędnika, a może sztygara. Samo osiedle nazywano również wielokulturowym tyglem – mieszkali tu bowiem nie tylko Ślązacy.

Przy każdej ulicy stał piekarniok, w którym zgodnie z harmonogramem rodziny przygotowywały chleby i inne wypieki. Była też szkoła powszechna, pralnia, suszarnia, łaźnia, poczta, budynki publiczne z telefonami, domy noclegowe dla zagranicznych pracowników i gospoda z częścią restauracyjną, pokojami dla gości, a nawet salą teatralną wraz ze sceną. Podstawowe zakupy można było zrobić na terenie osiedla w specjalnym ciągu handlowym. Było nawet więzienie, a nie było tylko kościoła. Ponoć był za drogi.

W 1926 roku, przez problemy finansowe, koncern Spadkobierców Gieschego stworzył holding z firmą Silesian American Corporation. Na obrzeżach Giszowca zbudowano wówczas domy dla amerykańskich pracowników. Były nawet pola golfowe i to (ponoć) największe w całej Europie. Niestety nie przetrwały one do naszych czasów.


Za bardzo niemiecki

Mieszkańcy Giszowca aktywnie brali udział w śląskich powstaniach. Sama dzielnica przetrwała dwie wojny światowe, w tym intensywną niemiecką okupację. Nie przetrwała jednak czasów PRL-u. W 1969 roku lokalna władza zadecydowała o wyburzeniu osiedla. Powodem tej decyzji była nie tylko zmiana trendów mieszkaniowych i potrzeba zapewnienia lokum dla górników nowej kopalni „Staszic”. Giszowiec zdaniem śląskich rządzących był niechlubną niemiecką pozostałością i niechcianym symbolem kapitalizmu.

Osiedle zaczęto więc stopniowo wyburzać i w miejscu starych domków wznosić bloki z wielkiej płyty. Część mieszkańców nie miała nic przeciwko, bo przeprowadzka do nowych budynków oznaczała przecież większą wygodę. Ale byli też tacy, którzy nie chcieli się zgodzić, by wyjątkowy w architektonicznym zamyśle Giszowiec przekształcić w zupełnie zwyczajne polskie osiedle mieszkaniowe. Te wewnętrzne podziały doprowadziły do konfliktów w rodzinach i między sąsiadami. A wszystko mogłoby wyglądać inaczej, gdyby ktoś zaproponował, by stare domy wkomponować w nowe osiedle (klimat tych wydarzeń niesamowicie oddaje film Kazimierza Kutza „Paciorki jednego różańca”).

W 1979 roku Giszowiec oficjalnie przemianowano na Osiedle Staszica, jednak nie zyskało ono pozytywnego odbioru mieszkańców. Tak funkcjonowało aż do 1990 roku (wówczas przywrócono mu nazwę Giszowiec).


Giszowiec dzisiaj

Zachowała się jedynie 1/3 starego osiedla. Budynki objęto opieką konserwatorską i wpisano na listę Szlaku Zabytków Techniki. Domy mieszkalne przy ul. Barbórki, Działkowej, Pod Kasztanami i Młodzieżowej, wieża ciśnień, Gawlikówka, siedziba dawnego Nadleśnictwa, Karczma Śląska, sklepy przy Placu pod Lipami – na terenie Giszowca nie brakuje architektonicznych perełek. Pozostało też sporo zieleni, bo lasy stanowią aż 70 proc. powierzchni dzielnicy. Aktywnie rozwija się tu działalność handlowo-usługowa (m.in. przez atrakcyjne położenie dzielnicy pod względem dostępności komunikacyjnej). Dwa lata temu osiedle zamieszkiwało prawie 16 tys. osób, przy czym od 1988 roku populacja zauważalnie maleje.

Podczas pandemii zmalał też ruch turystyczny w Katowicach. Jednakże Giszowiec nigdy tak naprawdę nie cieszył się ogromnym zainteresowaniem zwiedzających. Lepiej radziło (i radzi) sobie inne zabytkowe katowickie osiedle. Zaprojektowali je ci sami architekci i powstawało nawet w podobnym czasie. Ale było zupełnie inne.


Turystyczna gąsienica

Zawsze wygrywa Nikiszowiec (pomnik historii, bardziej znany z filmów, teledysków, bardziej reklamowany). Giszowiec turyści zwiedzają na ogół tylko, jeśli mają więcej czasu lub chcą zjeść tam obiad. Czasem, jeśli lokalny przewodnik ich namówi... – opowiada Alicja Majer, przewodniczka po woj. śląskim.

Jednocześnie dodaje, że jeśli już chcą odwiedzić akurat to osiedle, najczęściej pragną zobaczyć malarskie dzieła Ewalda Gawlika – śląskiego Van Gogha (jego obrazy znajdują się, chociażby w Gawlikówce) oraz praktyczne wykonanie idei miasta – ogrodu. Przypominając sobie niektóre polskie osiedla, na myśl przychodzi śmiały pomysł, by Giszowiec uczynić celem turystycznych wycieczek dla… deweloperów.

Losy Giszowca szczegółowo opisała w książce „Czarny ogród” dziennikarka Małgorzata Szejnert. Gdy zaczęłam pisać tę książkę, pytałam znajomych w Warszawie: „Co to jest Giszowiec?”. Odpowiadali, że to pewnie jakaś potrawa egzotyczna, ktoś powiedział, że to rodzaj gąsienicy albo motyla – wyznała autorka kilkanaście lat temu w wywiadzie opublikowanym na portalu Nasze Miasto. Oby nietuzinkowy charakter Giszowca i jego wspaniała historia nie pozwoliły, by o tym miejscu zapomniano. I by ktoś myślał, że jest to coś, co można zjeść lub znaleźć na łące.
 

Autor: Maria Gil
Źródło: KRN.pl,  2022.01.03
ZAPISZ SIĘ DO BIULETYNU
W darmowym biuletynie KRN.pl co tydzień
otrzymasz najświeższe informacje.
Zobacz przykładowy biuletyn.

Jaka kasa fiskalna sprawdzi się przy krótkoterminowym wynajmie mieszkania?
Artykuł
Jaka kasa fiskalna sprawdzi się przy krótkoterminowym wynajmie mieszkania?